Stoję na przystanku. Jest brzydka pogoda: zimno przeszywa do szpiku kości, wieje wiatr, pada śnieg. Marzę o ciepłym autobusie, który już dawno powinien przyjechać i zabrać do celu. Oprócz mnie na przystanku stoi tylko starsza kobieta, wokół żywej duszy nie widać. Któż chciałby wychodzić z domu w taką pogodę?
Wyglądam autobusu. Jestem wpatrzony w miejsce na horyzoncie, w którym powinien się pojawić żółto-czerwony pojazd. Nic. Obracam głowę w drugą stronę, bo już mi zdrętwiała od tego ciągłego wygięcia w jednym kierunku. Z drugiej strony szybkim, nerwowym krokiem zbliża się mężczyzna z reklamówką pełną zakupów. Śnieg sypie mu prosto w twarz.
Zbliża się, zaraz będzie mijał przystanek. Wtem przystaje i z niemałym wyrzutem pyta kobietę stojącą ze mną pod wiatą: - Pani też tak chłopa wysyła do sklepu?!
Kobieta zdziwiona pytaniem nic nie odpowiedziała. Właściwie nie dał jej odpowiedzieć ów mężczyzna, który zaraz dodał: - W taką pogodę do sklepu. Co to jest? Do sklepu chodzi? A ta sobie siedzi w domu! Pani też tak swojego traktuje?
- Przynajmniej się pan dotleni - rzuciła kobieta.
- Dotleni... Dotleni...