2009-07-15

Ludzie to głupoty gadają

Jastrzębie, mały autobusik linii 103 - tylko on dojeżdża na moje osiedle. Jest upalnie. Wreszcie lato. Pocę się i przysłuchuję rozmowie dwóch starszych pań. Nie słyszałem początku konwersacji, ale szybko wywnioskowałem o czym panie mówią. Jak się później okazało, nie myliłem się.

Pierwsza, słusznej wagi, otoczona torbami pełnymi zakupów, mówi ze śląskim akcentem do drugiej: - Pani tam ni ma co chodzić (tam - czyli jak się domyślałem na jastrzębski targ przy ulicy Arki Bożka). Ja godom pani, brat mojego szwagra tam poszedł i potem mówił, że go wszystko boli. Tak nim zatrzęśli! I za trzy dni umarł.

Druga pani wybuchnęła śmiechem. - Nie chce mi pani powiedzieć - zaczęła czystą, nie śląską, polszczyzną - że przez to, że był na targu umarł. A ile miał lat?

- Sześćdziesiąt - odpowiedziała pani przy tuszy i pewna swoich racji zaczęła odpierać zarzuty - No godom pani, że mi mówił. Tak nim zatrzęśli, tak go bolało coś w środku, tak mówił.

Autobus dojechał do przystanku, na którym swoją podróż kończyła pani od brata szwagra. Podnosząc się z miejsca, zabierając swoje zakupy i wychodząc z busa donośnym głosem, niemal krzycząc, ostrzegała: - Nie chodźcie na targ, bo tam ludzie umierają!

- Pani! Czterysta osób tam codziennie chodzi - zdążyła krzyknąć druga kobieta przed zamknięciem drzwi autobusu, a kiedy zostały już zamknięte, zwróciła się do nas i powtórzyła do wszystkich pasażerów busa - Czterysta osób tam codziennie chodzi i nikt nie umiera. Ludzie to głupoty gadają... Głupoty...

Nie pozostaje nic innego, jak tylko zgodzić się z panią mówiącą polszczyzną bez śląskich naleciałości. Trzeba jeszcze tylko zaznaczyć, że na targ przy ulicy Arki Bożka w Jastrzębiu Zdroju przychodzi znacznie więcej niż czterysta osób dziennie. Znacznie, znacznie więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz