2010-05-31

Sposób na...

- Musisz być trochę taki niepewny, miękki w nogach. Że niby się boisz, że chciałbyś to naprawić. Ja powiedziałem, że za bardzo nie wiem, co mam robić. Musisz, wiesz, tak trochę pokazać, że to od niej zależy twoja sprawa - powiedział student studentowi wychodząc od kierownika studiów.

2010-05-11

Baza

Wchodzę do autobusu, a tłum ludzi spycha mnie od razu wprost pod nosy dwóch łysych osiłków, którzy prowadzą żywiołową rozmowę: - Tu teraz będziemy skręcać? - Tak, tak - I tu jest teraz prosta i ona się łączy z Puławską? - No - A z drugiej strony z jaką się łączy? Żwirki i Wigur? - A nie wiem - Ale tam jakbyśmy jechali z drugiej strony to też byśmy dojechali, nie? - No też - A to już wiem, gdzie jesteśmy - No. I tu teraz popatrz po prawej - obaj mężczyźni odwracają głowy i wytężają wzrok. Autobus wjeżdża na Rakowiecką i po chwili mija więzienie: - O, patrz! Baza, baza! - uśmiecha się jeden z mężczyzn i macha ręką na przywitanie.

2010-05-08

Krzysiu też nie miał

Stoję na prawie pustym przystanku. Tylko obok na małej ławeczce siedzi suchy, sfatygowany starszy mężczyzna, który czeka na autobus. Pogoda jest dosyć ładna dlatego nie przeszkadza mi fakt, że autobus spóźnia się już kilka minut. To o tej porze normalne - jest popołudnie, wszyscy wracają z pracy, na ulice wyjeżdżają tysiące samochodów i stolica się zatyka. Tak jest codziennie od lat.

W pewnym momencie mężczyzna na ławce nie wytrzymuje. Zaczyna się rozglądać i widząc, że stoję tuż przy rozkładzie jazdy pyta:

- Na jaki pan czeka?

- Na 167.

- O której jedzie?

- Już powinien dawno być - odpowiedziałem. Mężczyzna na chwilę się zamyślił. Rozejrzał się, wyciągnął szyję jakby chciał zajrzeć za horyzont i zobaczyć nadjeżdżający autobus. Spojrzał w prawo, w lewo, później na mnie. Założył nogę na nogę, znów się rozejrzał, znów spojrzał na mnie i zapytał kulturalnie:

- Kolego, masz może poratować drobnymi? - ja równie kulturalnie odpowiedziałem, że nie mam, choć było to jawne kłamstwo, bo drobnych miałem w brud. Ciążyły mi te drobne w portfelu tak, że nie mogłem się doczekać, kiedy je wreszcie wydam. Ale menelowi, nawet dobrze wychowanemu pieniędzy nie dam. On sam nie naciskał na mnie wcale, najwyraźniej widział, że jestem z tych, co nie dają.

Po chwili na przystanek przyszło dwóch chłopaków, gimnazjalistów chyba. Mężczyzna spojrzał na nich, zmierzył wzrokiem i zawołał, całkiem grzecznie: - Chodźcie tu na chwile... - chłopcy nie wiedzieli, jak zareagować, trochę się speszyli, ale podeszli. - Nie macie może drobnych? - zapytał mężczyzna. Ci także nie mieli, albo przynajmniej udawali, że nie mają. Mężczyzna trochę się już zirytował, bo drugi klient nie ma drobnych. Coś tam zaczął do nich mówić, o coś pytać. W pewnej chwili jeden z chłopców, wyraźnie oburzony rozmową, wyciąga portfel i demonstracyjnie otwiera mówiąc: - No nie mam! Nie mam!

W tym momencie mężczyzna, w geście obrażonej panienki, odwrócił głowę w drugą stronę, tak żeby nie patrzeć na chłopców i niezadowolony mruczy coś pod nosem.

Po chwili, koło przystanku zatrzymał się samochód i wysiadł z niego mężczyzna, który żwawym krokiem przeszedł przez ulicę. Zobaczył go przystankowy menel i rozpoznał w nim znajomego: - Krzysiuuuu! - krzyknął życzliwie do kierowcy auta. Ten równie serdecznie kiwnął mu ręką, uśmiechnął się i zawołał: - Nie mam! Na prawdę nie mam!