2009-06-07

Lepiej siedzieć niż stać

A oto historyjka czysto komunikacyjna, a do tego autobusowa. Zdarzyło się to wczoraj, w ładny, choć niezbyt ciepły dzień. Aura nie przeszkodziła jednak pewnej dziewczynie ubrać się jak w dzień duszny i upalny - odsłaniając wszelkie możliwe wdzięki. Szła więc dwudziestoparolatka, pośród ludzi ubranych w wiosenne kurtki i płaszcze, odziana jedynie w sukienkę bawełnianą z odkrytymi ramionami, która subtelnie, bez żadnej przesady, zakrywała to, co zakrywać powinna - ale nic poza tym.

Widziałem ją z daleka. Stałem na przejściu dla pieszych i czekałem na zielone światło. A Ona szła - kroczyła, sunęła, płynęła - po drugiej stronie ulicy. Nie sposób jej było nie zauważyć pośród zaspanych ludzi w szarych kurtkach. Swoim ubiorem zwracała na siebie uwagę. Spostrzegła ją również para, która stała obok mnie. Zauważyłem, że wymieniają uwagi na jej temat. Uśmiechają się.

Jest zielone światło, przechodzimy. Po chwili okazuje się, że podobnie jak ja, również para i to dziewczę w krótkiej spódniczce, będzie czekać na autobus na tym samym przystanku. Tymczasem, dziewczyna, jakby chciała się schować przed lepkim wzrokiem przechodniów, weszła pod wiatę. Natomiast para ustawiła się kilka metrów od zadaszenia, a ja gdzieś między dziewczyną a parą.

Stoimy. Spoglądam raz to na dziewczę, bo zdrowym mężczyzną jestem, raz to na parę, bo widzę, że ciągle rozmawiają o pięknej. Chłopak z pary, najwidoczniej zarzeka się, że ta dziewczyna na pewno mu się nie podoba, bo kręci głową i robi jakieś miny - zerkając cały czas w jej stronę. Tłumaczy prawdopodobnie, że nie lubi takich dziewczyn, bo pewnie puszczalska (choć myśli ma kosmate). Mówi, że nie nie przepada za kobietami po solarium, bo to sztuczne takie (choć dziewczyna cerę ma bardzo zdrową). Wyjaśnia, że makijaż ma za mocny (choć makijaż nie jest wcale przesadzony), a on przecież lubi naturalne. Tłumaczy, że woli słodkie blondynki, a nie tajemnicze brunetki, że lepszy płaski obcas od szpilki i długie spódnice do kostek od krótkich sukienek. A tak w ogóle, to ona na pewno jest głupia.

Wtedy to, uspokojona obszernymi wyjaśnieniami, jego wybranka pyta: - Chcesz usiąść? - Na co on, ażeby nie było wątpliwości, że chce zbliżyć się i pooglądać stojącą pod wiatą piękność, niby zastanawia się sekundę (choć odpowiedź zna już od świateł), robi kwaśną minę i mówi: - No... Lepiej siedzieć niż stać - I wtedy on, spokojny, że wybranka nic nie podejrzewa, i ona spokojna, że wybranek zapatrzony jest tylko w nią, udają się pod wiatę przystanku i ku uciesze chłopaka siadają metr od stojącej piękności.

I tak szczęśliwie wyszło, że chłopak, pod pretekstem wyglądania autobusu, mógł bezkarnie odwracać głowę w stronę pięknej i patrzeć na nią. Napawać się widokiem jej odsłoniętych ramion i nóg. Mógł zażywać chwili intymności - sam na sam - jego wzrok i jej udo - przez kilka sekund, tak blisko.

2 komentarze: